Powrót i pamiętnik psotki Ninki

Polecane

Witajcie ponownie po długiej przerwie! Ahoj podróżnicy! Witam także tych, którzy po raz pierwszy odwiedzają moje skromne progi.

Postanowiłam, że wrócę do pisania, a konkretniej – do pisania bloga. Właściwie mam mało czasu, ale między karmieniem, przebieraniem, sprzątaniem itd… mogę wygospodarować kilka minut, albo pisać do Was „na raty”. Co Wy na to?  Ci z Was, którzy są ze mną cały czas – wiedzą co się u mnie dzieje i co się wydarzyło ostatnimi czasy. Dla ciekawskich i tych niewtajemniczonych – na świat przyszło nasze dziecię. Tzn nie Wasze, tylko moje i mojego męża. Chociaż w sumie – niech będzie, że również Wasze 😉  Przecież, ja się z Wami dzielę wszystkim – no prawie wszystkim, a konkretniej – tym co się dzieje w moim życiu. W końcu wiele/wielu z Was było ze mną przez całe 9 miesięcy, wiernie mi towarzyszyliście w tym cudownym okresie, a teraz nadal ze mną jesteście. To, że do Was piszę – na facebooku, na twitterze, na instagramie i pojawiam się na youtube – oznacza, że mi na Was zależy, bo dzielę się z Wami radościami i smutkami… Ale zaraz – ostatnimi czasy żadnych smuteczków nie było u mnie, więc tylko radością się dzielę! Wszyscy razem – Wy wszyscy – i każdy/każda z osobno – jesteście częścią mojego życia i mojego świata… Nawet te osoby, które mogą mnie nie lubić, potrafią wpełznąć „na chama” do mojego życia. Jednak takich delikwentów, staram się szybko z niego usuwać. No i nie wracajcie do mnie – a sio! – złośliwcy pospolici 😉 Sami wiecie, że można kogoś kochać, albo nienawidzić… Ale co tam – ja Was wszystkich kocham 😉

Mamy piękną córeczkę Ninę, która przyszła na świat 27go października 2013 roku 😉 Zdjęcia są na facebooku i instagramie – jeśli macie ochotę to zapraszam – mam się kim chwalić! 😉

Zatem – wracam – no i mam do Was od razu pytanie/prośbę… może i niespodziankę…
Jak Wam kiedyś w którymś filmiku wspominałam – jakiś czas temu zaczęłam pisać książkę, ale zrobiłam sobie teraz dłuższą przerwę od niej. w międzyczasie sporo się zmieniło w moim życiu, a przyjście na świat mojej córeczki spowodowało, że naszła mnie ochota na pisanie czegoś innego. Po prostu Nina natchnęła mnie do napisania książeczki dla dzieci. Nie wiem jeszcze czy to będzie jedna książeczka czy kilka, ale pisanie rozpoczęte… Być może będę na razie publikować moje teksty tutaj, a potem pomyślę o wydaniu prawdziwej książeczki dla dzieci. Oczywiście z prawdziwą publikacją będę miała wiele do zrobienia, bo przecież muszę znaleźć kogoś kto będzie moim korektorem, kogoś kto wykona ilustracje, no i oczywiście wydawcę… Ale co tam, po prostu potrzebuję Waszej pomocy – porady.
Dlatego zaprezentuję Wam tutaj fragment – czyli właściwie początek… wstęp … a Wy proszę dajcie mi znać pisząc komentarz pod spodem – co sądzicie o tym pomyśle… i czy macie dla mnie jakieś wskazówki… To ja się z Wami żegnam serdecznie i ciepło, no i zapraszam do przeczytania fragmentu książeczki 😉

Z pamiętnika psotki Ninki…

Jak mi tutaj dobrze, tak cieplutko i przyjemnie. Słyszę Was – nie myślcie sobie, że ja nie wiem co się dzieje. Wiem, wiem. Czekacie na mnie i chcecie mnie stąd wyciągnąć. Ale ja tu bym sobie jeszcze została. Na zewnątrz jest pewnie zimno i wszystko jest takie ogromne. Zanim się do tego przyzwyczaję to minie troszkę czasu, a tak to bym mogła na odległość podziwiać zewnętrzny świat. No chociaż kilka dni mi dajcie jeszcze.

Nieeeeeee! No i po co było się tak spieszyć, prędzej czy później sama bym wyszła do Was.

Ojej co tu tak jasno? Zgaście to światło, dajcie mi coś do owinięcia, zimno mi. A teraz za gorąco, dlaczego tu tyle dziwnych rzeczy i wokół krzątających się wielkoludów?

Muszę się przytulić do mamy! Gdzie moja mama? Dajcie mi jeść! Siku chcę! Kupe chcę! Zimno mi! Nie wiem co chcę, ale coś chcę! Pokażcie mi mamę…

Ojej… już na niej leżę? A co to jest to co mi wisi na brzuszku? Usuńcie to ze mnie, przeszkadza mi to.

Mama? Jestem tutaj Mamo – przytul mnie i daj mi jeść…

Mniam mniam mniam… jakie ciepło, jak przyjemnie, chcę tu zostać na zawsze…

A ten duży człowiek nad nami to tata? A dlaczego z niego leci woda? Mamo ? A dlaczego Tobie leci woda z oczu? Mnie też tak leci? Tulcie mnie, tulcie, całujcie i dajcie więcej jeść…

Kochajcie mnie, bo już jestem z Wami, ale dajcie mi więcej jeść i pić … a co Wy mi zakładacie teraz na mnie? Nie chce tego czegoś, weźcie to ze mnie, to mnie wkurza. Przecież byłam bez niczego w mamusi, a teraz mnie owijacie w jakieś dziwne rzeczy – ja nie chcę tego, to nie jest wygodne…

O jej … ale suchutko i ciepło, a teraz jeść znowu chcę… Chcę do mamy… ten cycuś był taki milutki i takie cieplutkie jedzonko z niego do mnie płynęło. Mam coraz więcej sił i będę coraz głośniej krzyczała jak mi nie dacie cycusia…

O, dziękuję, w końcu dotarło do Was czego chcę. A zaraz będę chciała spać, ale chcę się tulić do mamy… O tata! Tata to Ty mi założyłeś to ciepłe duże coś na mnie i dlatego tak mi miło? To teraz daj mi cycusia… daj! No dawaj! Nie? Ojej, dlaczego nie? Uwaga, ryczę! Będę głośniej ryczała! Chcę cycusia od tatusia…
Aha… to chyba tak nie działa, jednak tata nie chce mnie nakarmić, dlatego do mamy mnie oddali, to teraz sobie tak na niej poleżę…

Długo tak sobie nie poleżałam, bo za chwilę dostałam coś dziwnego w nóżkę, to znaczy ktoś mnie ukuł w nóżkę, najpierw w jedną, a potem w drugą. Po chwili w ramię, ale po co to wszystko? Chyba dla mojego dobra. Tylko nie wiem po co aż tyle bólu na samym początku mojego życia musiało mnie tutaj spotkać. Czy ten świat jest taki bolesny? Mam nadzieję, że mama i tata będą mnie chronić, żebym jak najmniej tego odczuwała. Chcę yć szczęśliwa i chcę czuć mamę i tatę blisko mnie.

Kiedy przyszłam na świat, 27-go października 2013 roku, ponoć na zewnątrz było zimno – pora roku jesień – tak na to się tutaj mówi. Tutaj – tzn na Ziemi, bo ja chyba z Kosmosu jestem. Chociaż słyszałam jak ktoś kiedyś powiedział, stojąc nad moim łóżeczkiem, że jestem aniołem z nieba.

A może ja z nieba spadłam, tylko jak oni mnie złapali? Może miałam skrzydła?
Ale gdzie one teraz są? Zgubiłam moje skrzydła! Mamo! Daj mi jeść, chcę się uspokoić..

Mniam mniam, ten cycuś jest taki cieplutki i mięciutki…

No i jak? Co sądzicie?

Buziaki!

Wasza Figielka i Psotka Ninka

Czy to już jutro? „Koniec Świata” ?

Polecane

Czy myśleliście o jutrze? Czy wiecie co się stanie? Czy jesteście gotowi na najgorsze? Te i inne podobne pytania zadawane są od pewnego czasu, kiedy
rzekomy„koniec świata” zawładnął większością ludzi na całym świecie. Czy aby na pewno koniec świata nastąpi akurat 21-go grudnia 2012 roku? Czy jest to po prostu zwykły chwyt marketingowy, na którym wiele osób chce zarobić po prostu kupę kasy. To właśnie się dzieje. Dokładnie jest tak jak z każdym świętem – mamy święto, w które musimy zainwestować. Na wszystkim obecnie zarabia się pieniądze. Czy chcemy, czy nie chcemy, nie ma nic z za darmo w obecnych czasach, w których przyszło nam egzystować. Jednak czy zdajemy sobie z tego sprawę? Niestety większość z nas nie.Czy to Walentynki, czy to Dzień Kobiet, etc, każde to święto niesie za sobą wydatki – bo prezenty muszą być, ot co! Co się stało ze Świętami Bożego Narodzenia, z Wielkanocą? Kiedy nadchodzą, ludziom uderza do głowy jakiś piorun i wszyscy dostają świra przedświątecznego. Biegną na zakupy, wykupują wszystko co się da i co ma im ponoć pomóc w celebrowaniu „tych dni„. Dlaczego nie można po prostu cieszyć się każdym dniem tak jak cieszymy się tylko na święta? Przecież te dni są tylko przez chwilę… Co potem? Co dalej? Czy mamy być mili dla siebie tylko wtedy kiedy dzielimy się opłatkiem? Boże Narodzenie to piękne święto. Spędzamy je razem, rodzinnie. Ja rozumiem, że dla większości z nas to jedyny moment i szansa by być blisko naszej rodziny, przyjaciół i to wspaniała okazja ku temu. Jednak dlaczego nie możemy spędzić tych dni w spokoju i bez pogoni za czymś, w pogoni za prezentami. Najpiękniejszym prezentem powinno być to, że możemy przytulić się do kogoś kogo kochamy i podziękować za to, że jest obok nas, nie tylko podczas świąt. Dlaczego wyznawanie komuczuć i spędzanie tego dnia musi się odbywać akurat 14go lutego? Przecież mnożna to zrobić w każdy inny dzień, można to robić codziennie! Gorączka przedświąteczna zawsze mnie przerażała. Wszyscy mówią o tym, podniecają się i to jest dla nich fajne. Wszyscy tym żyją, ale nie dajmy się zwariować… Koniec świata…. już jest, bo ludzie powariowali 😉
Wracając do tematu, który ostatnio jest nam wszystkim bardzo bliski – 21-12-2012  – data, która jednych ciekawi, innych zaś przeraża…spędza sen z powiek.
Jedni boją się jutra, a inni po prostu są ciekawi co się stanie. Czy naprawdę świat sięgnie swojego kresu? Co ja uważam, być może niektórych zbulwersuje, ale przecież na tym polega wyrażanie swoich opinii. Nie każdy musi się ze mną zgadzać. Można sobie popolemizować, można podyskutować, prawda?
Ci, którzy wierzą, że jutro nadejdzie koniec świata – załamują mnie… Jak można być tak naiwnym? Wiele osób myśli, że jeśli wybuduje sobie schron, albo znajdzie miejsce pod ziemią, to przetrwa. Jak można w ogóle być aż tak naiwnym? Jeśli miałby być już ten koniec świata – to nawet ani schron, ani nic by nikomu nie pomogło – KONIEC to KONIEC i już. Jednak niech budują, niech tworzą miejsca, gdzie w razie czego można się schować – będzie dla potomków. Na pewno ktoś kiedyś to doceni. Może za 10, za 100, a może za 10 tysięcy lat. Te wszystkie chwyty marketingowe, z których ludzie nie zdają sobie sprawy, zawładnęły nimi aż tak bardzo, że wiele osób się po prostu najzwyczajniej pogrążyło. Kolejne święto, na którym można zrobić kasę. I to właśnie jest ludzkość nasza – naiwna i prymitywna. Oczywiście ja nie generalizuje, ja mówię o tych, którzy dali się zwariować i dają się nabierać. Być może Majowie przepowiedzieli jakiś koniec, ale to tylko koniec pewnego okresu w ich kalendarzu. Koniec pewnego rozdziału, być może taka nazwa będzie lepsza i bardziej zrozumiała. Jeśli nawet coś się jutro wydarzy – to możemy tego nawet nie zauważyć. Możemy nawet nie zwrócić na to uwagi, że cokolwiek się zmieniło w naszym życiu. Właściwie jeśli cokolwiek miałoby mieć miejsce, to ja chyba wolałabym nie wiedzieć o tym i żyć sobie spokojnie dalej, tak jak żyłam do tej pory. Pewnie tak też się stanie – nawet nie będziemy wiedzieli kiedy, ale inaczej zaczniemy myśleć i inaczej będziemy podchodzić do życia. Może w końcu niektórzy zaczną szanować to co mają. Dla wielu osób może to być także jakaś nauka. Bo tak naprawdę nie wiemy co będzie jutro. Nie mamy pewności co stanie się nawet za chwilę. Nagle może być wielkie bum i nawet się nie obejrzymy, a już nas nie będzie. Nikt z nas nie jest w stanie przepowiedzieć przyszłości. nie wierzę w żadne proroctwa, ani przepowiednie. Wszystko to jednak ma swoje podłoże psychologiczne. Często nawet czytanie horoskopów sprawia, że zaczynamy w nie tak bardzo i tak mocno wierzyć, że dążymy do tego by to co nam ktoś napisał się sprawdziło. Co mają powiedzieć Ci którzy stracili kogoś bliskiego? Dla nich to już jest koniec świata.
Koniec i tak kiedyś nastąpi… Jednak tego kiedy to się stanie – nie wie nikt z nas. Bo kiedy jest początek czegoś, to musi być też koniec...
Spokojnego wieczoru i kolejnego dnia Wam życzę i wierzę, że dla wielu z nas każdy nowy dzień jest jakimś początkiem jest czymś co może nam przynieść coś nowego. Wszystkiego dobrego Kochani! Dziękuję Wam za to, że Jesteście ze mną!

Wasza Figielka :*

Szybki wpis. Co dalej?

Witajcie!

Wracam do Was z nowymi wpisami na VLOGU! Obiecuję, że się ogarnę i w końcu skupię na tym co lubię – czyli na nagrywaniu i pisaniu do Was i dla Was, no i dla siebie. W końcu sprawia mi to wiele przyjemności.
Troszkę zaniedbałam pisanie, co jest bardzo dziwne w moim przypadku. Ja kocham przecież pisać. Nie wspominając już o nagrywaniu na yt. Ale szykuję dla Was kilka niespodzianek i mam nadzieję, że sprawią one Wam chociaż odrobinę radości.
Dziś wzięło mi się na myślenie, ale myśliwym nie mam zamiaru zostać… Chyba, że myśliwym, który poluje na nowe pomysły.
W życiu każdego z nas ciągle się coś dzieje. Czy to pozytywnie, czy to negatywnie, ale zawsze coś…
Postanowiłam, że co jakiś czas wrzucę tu kilka moich wypocin, specjalnie dla Was, mimo że nawet nie mam ostatnio weny do pisania. Po prostu jeśli nie mam weny, to nie chce mi się ani pisać, ani mówić. I wierzcie mi lub nie… Jakbym napisała coś od niechcenia, wyczulibyście to i nie chciałoby się w ogóle Wam tego czytać.
Nie ma nic na siłę. Na wszystko przychodzi czas i ochota.
Co planuję na dzisiejszy wieczór? Dziś chcę nagrać dla Was filmik i wierzę, że w końcu się do tego jakoś zabiorę, bo ostatnio nic mi nie wychodzi. Nie wiem czy to wina jesieni, czy tej dziwnej przewrotności w moim życiu.
Wzięło mnie ostatnio na wspomnienia, dlatego postanowiłam dziś powspominać sobie. Powspominać to, co się wydarzyło w ostatnim czasie, w moim życiu.
Nie będę Was tym zanudzała, bo książkę i tak napiszę! Postanowienie jak najbardziej będzie zrealizowane!
To tyle ode mnie kochani…

Pozdrawiam i buziaki przesyłam,
Wasza Figielka

Nadszedł czas na zmiany!

Cześć Kochani…

Pamiętacie jak obiecałam Wam „Tygodniówki” ? Filmiki, pojawiające się co tydzien na moim kanale – miały być w każdy poniedziałek.
To podsumowanie tygodnia musze nieco zaniedbać… Przepraszam Was za to…
Niestety przyznam się bez bicia, iż nie dotrzymam słowa w tym przypadku. Jednak wynagordzę Wam to w inny sposób.
Nie będzie Tygodniówek na moim kanale – póki co… Myślałam o miesięcznym podsumowaniu… ale jak to by się miało nazywać?
„Miesięczniówka”? A może „Miesiączka”? Ha ha…

***

Troszkę się pozmieniało u mnie ostatnimi czasy… Parę zmian wprowadziłam i jeszcze pewnie dodatkowo kolejnę zacznę wdrażać w moje życie niebawem…
Dlaczego? Bo przyszedl ten czas! Nadszedl czas na zmiany w życiu. Na pewno czytające to kobietki przyznają mi rację… Każda z nas co jakiś czas potrzebuje pewnego „odnowienia”…  Ojej, jak to poważnie zabrzmiało 😉
Mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi…
Nie lubię pisać z polskimi znakami na MACu… myli mi się klawisz alt z cmd 😉 Jak się później przesiadam w domu na laptopa, to jest w drugą stronę… Kurcze. nie mogliby wymyślić jednego systemu na wszysytkie komputery… Coby się człowiek nie stresował i w mózgu by mu się nie mieszało?

  😉

Nie chce tutaj narzekać, ale muszę… Piszę ten post od rana i co chwile ktoś mi przeszkadza, tak tak – jestem w pracy, wiem… Powinnam się skupić na pracy… Ale kiedy ja bym tego posta dla Was napisała..
Teraz mam chwilę oddechu, ale i tak co minutę ktoś przyłazi do mnie z problemem i ja muszę się z nim szczypać 😉 Głodna byłam bardzo, więc musiałam zaspokoić swój głód…

Oto co właśnie spałaszowałam:

   

Moje ukochane płatki z owocami – z mojego ogródka! Śniadanko palce lizać – no w sumie drugie śniadanko 😉

***

Postanowiłam założyć nowy kanał. Będzie tam „nalot” filmików o różnlorodnej tematyce – po prostu vlogowanie.
Kanał FigielkaUK oczywiście będzie ciągle istniał no i co jakiś czas będą się tam pojawiały filmy, natomiast również bedę się również skupiała na moim drugim „dziecku” – czyli kanale FigielkaTV.
Tutaj wrzucam linka, jakby ktoś miał ochotę zerknąć…

www.youtube.com/FigielkaTV

***

Teraz napiszę Wam troszkę o weekendzie…

Carboot – ogromne miejsce przeznaczone do handlu… Ludzie, na carbootach pozbywają się wielu rzeczy – tych kóre zajmują miejsce, tych których nie noszą, nie używają…
Wraz z moim Wojtkiem w sobotę wybraliśmy się poza Londyn, do Denham – gdzie obdywa się co sobotę taki ogromny targ.


Zaparkowaliśmy auto…na przeogromnej „parkingowej polanie” i … podreptaliśmy… dość spory kawałek… Bo mnie Wojtek nie posłuchał… i spacer był nieco dłuższy.
A nad nami wisiała ogromniasta chmura – ciemna – w sumie piękna, ale straszna!
Po 10 minutach chodzenia między ogromnym tłumem zaczęło padać, a za chwilę lać…
Ulewa jakich mało… Dobrze, że miałam w torebce parasolkę – maleńką…ale zawsze to coś… Babcia moja zawsze mówi „Noś parasol przy pogodzie”… i wnuczka posłusznie nosi 😉
Komicznie wyglądaliśmy pod tą kolorową parasolką – ze śmiesznym, smacznym wzorem. Ale i tak deszcz nas zmoczył – oboje pływaliśmy w naszych ubraniach…
Siedzieliśmy w aucie i się suszyliśmy, dobrą godzinę….

Widok przez szybę dość typowy jak na Anglię

Parking jak był pełny aut, to po jakmiś czasie zaczęły te samochody znikać… Istny armagedon! Wszyscy chcieli w tym samym momencie ucieć stamtąd, więc kolejne 30 minut próbowaliśmy się wydostać z trawiastego i już bardzo wodnistego parkingu…

***
W drodze do domu, wstąpiliśmy do sklepu  po pare rzeczy i po naszą kolejną zabawkę do ogródka… Kupiliśmy kosiarkę do trawy. Przestał padać deszczyk, więc koszenia nadszedł czas… Dlatego spieszyliśmy się, by zdążyć przed kolejnym urwaniem chmury…

***

Jak ja kocham być zaskakiwana! Spotkało mnie miłe zaskoczenie…. właściwie podwójne!

Najpierw jedna paczka przyszła – prosto z Holandii – od Izabelki 🙂  – jej nick na youtube to 196izabelka..

Zaskoczyła mnie niesamowicie tą ogromną paczencją!
Iza – raz jeszcze dziękuję! Teraz Ty oczekuj na moją przesyłkę 😉

Moja Fifi szukała tam czegoś dla siebie… Żadnej zabawkowej myszki nie znalazła – niestety…Ale za to spodobały się jej kolorowe papierki 😉

To jeszcze nie koniec niespodzianek!

Karolina…Oh Karalajna… – któż nie zna kanału stylizacje i stylizacje2 ? Chyba nie ma takiej osoby! 😉
Rozmawiałyśmy niedawno o książkach i Karolcia mi poleciła Murakami..
Nie mogłam znależć w necie, żeby sobie kupić – wesję elektroniczną. Postanowiłam, że jak będę w Polsce to odwiedzę musowo księgarnię i kupię polecane knigi przez Karolkę.
A tu proszę… niespodzianka! Karolina mnie położyła na łopatki 😉


Książka od razu „poszła w ruch” … bo zaczęłam ją czytać i się oderwać od niej nie mogę…
Zakręcona, dziwna, ale niesamowita! Wciąga jak … nie wiem co! 😉


Dziękuję Kochana! 😉 Jesteś moją Dobrą Wróżką
Już się nie mogę Was doczekać! Będzie się działo! Oj będzie!

***

Ok moi mili…to by było na tyle..
Mam nadzieję, że nie zasnęliście podczas czytania…
Halo!  Pobudka! 😉 To już jest koniec!

Buziaki i do miłego!

Wasza Figielka

Wtorkowe niespodzianki z samego rana…

Witajcie Kochani!

Czasami kiedy wstaję rano, nie jestem pewna czy się wyspałam. Jednak dzisiaj dałam radę wstać o 7 i wcale nie czułam się jakaś osowiała, jak kto zazwyczaj bywa. Jednak chyba do końca się nie rozbudziłam… Coś było na rzeczy…

Kawusia i croissant jak zwykle poprawiają moje poranne samopoczucie. Póki nie zaczęłam się ubierać, wszystko było ok… Jednak po chwili to się diametralnie zmieniło i mój piękny poranek zamienił się w… no nie koszmar, ale dostałam niezłego świra…

Nie zgadniecie jednak czego dziś szukałam, biegając po całym domu… Zrobiłam sobie makijaż, ale włosy miałam potargane, jakby piorun w miotłę trzasnął…                Prawdziwa Czarownica, latająca po domu… Wczoraj powiesiłam o północy pranie, żeby do rana było suche. Faktycznie prawie tak się stało, chociaż wilgoć też była, więc je zostawiłam na cały dzień na słońcu. Bo nie wiem czy wiecie, ale do Londynu w końcu zawitało lato! Jednak do rzeczy – rano szukałam majtek , ha ha                                          Tak się jakoś złożyło, że przygotowałam sobie moje wyszczuplające majtasy, no i nie pamiętam gdzie je położyłam. I zaczęło się latanie po domu.Nagle słyszę:                          –  Miaaaaaauuuuu miaaaaaauuuuu miaaaaaauuuuu                                                 Tłumaczenie na ludzki język: Żreeeeć żreeeeć żreeeeć… Łatwo się domyślić kto to taki… Oba dziabągi stały przy miskach i się darły. Nakarmione. Zadowolona. Ja umalowana, uczesana mogę wychodzić. Telefon   –  Gdzie mój telefon?  No tak – w ręce 😉                    I jeszcze kefirek wyciągnęłam z lodówki – pyszny  z rana, od razu czuję się pełna i do pracy gotowa! Polubiłam bardzo ostatnio kefir i chyba nie ma dnia, żebym się nim nie uraczyła. Oczywiście nie radzę mieszać kefiru z winogronem – oj nie radzę – z własnego doświadczenia 😉 Lubicie? Z bułeczką najpyszniejszy!

         

Pychota! Jednak chyba lepszy jest z Bakomy…

Jestem w pracy, a w pracy niespodzianka – listonosz przyniósł coś dla mnie, dzięki czemu cały czas micha mi się śmieje!

Sami zobaczcie:

            Dziś się czuję zdecydowanie najpiękniejsza! 😉  Tam na dole jest pudel…. 😛

Lola dziękuję Skarbie – jesteś cudowna, a Twoje słowa naładowały mnie pozytywną energią na reszte dnia! Dziękuję Kochanie! Lola2in1 – na pewno ją znacie – cudowna osoba.

Piękna karteczka i jeszcze piękniejsza zawartość Oleńko – rozpłynęłam się…Wcale nie dlatego, że jest gorąco! Ale od tej karteczki ! 😉
Cmok w nosek :*
A Wam Kochani, życzę dużo pozytywnego myślenia…

A jak kiedyś zgubicie majtki, to się  nie martwcie  – na pewno się znajdą 😉

Ciao! :*

Wasza Figielka Czarownica

No to kiedy do fryzjera?

Pierwszy post of Figielki

Witajcie Kochani!
To ja – Wasza Figielka  😉

Postanowiłam też troszkę poblogować … Piszę swój pierwszy post na moim blogasku… jest już późno troszkę 🙂

Podczas przerwy  w pracy poszłam we srode do pobliskiego fryzjera zapytać się co mi może poradzić na moje włoski… Rozmawiałam z bardzo miłym Panem – Bułgarem… Nie musiałam nawet nic mówić… Pomacał moje włosy i już wiedział co nabroiłam ;-P
No to czas na zmianę … Pewnie zrobie to… jutro!
… i będzie spora zmiana!
Obiecał, że postara się uratować moje kudełki ;-P
No to trzymajcie kciuki, jutro się pochwalę co mam na głowie 😉 Jeśli cokolwiek mi zostanie…
A tak teraz wyglądają moje pazurasy
 
Pękający lakier Barry M – Black, a pod spodem L.A. Colors – Coral Reef.

No i rzecz jasna Seche Vite na to wszystko 😉 i się świeci!

Kochani, dajcie znać czy podoba Wam się pomysł takiego mojego „paplania” do Was, również w takiej formie ?
Ja już idę spać, bo moja Fifosława już zasnęła, tylko gdzie ten mój Rudosław się szlaja, to ja nie wiem 😛
Buziaki
Wasza Figielka ;*

Witajcie – ponownie!

Serdecznie witam Was na moim blogu. Nowym miejscu, które mam nadzieję będziecie odwiedzać.

Z pewnych względów musiałam się przenieść na wordpress, jednak wierzę, że tutaj będzie mi dobrze.

Dla mnie jednak najważniejsi są ludzie, a nie miejsce… Jestem tam gdzie Wy… A Wy tam gdzie ja… Nic innego mi nie potrzeba, wystarczy mi świadomość, że jesteście tutaj ze mną i czasem do mnie zajrzycie.

Nie będę wrzucała moich wszystkich filmików z youtube…Po  prostu będę do Was pisała na bieżąco 😉

Całuję!

Wasza Figielka :*